Lenistwo wyborcze nie popłaca
Zbliżające się wielkimi krokami wybory samorządowe są okazją do podsumowania tego co udało się w mijającej kadencji dobrego zrobić dla naszej gminy, a czego w ogóle nie udało się zrealizować. Oceny będą różne. Najważniejsze, by zrozumieć, że czegoś nas te cztery lata nauczyły.
Na działalność urzędników gminy czy radnych patrzymy przez pryzmat własnego egoizmu. Bo w istocie rzeczy jesteśmy egoistami: chcemy żeby to naszą drogę szybko zrobiono, żeby nasz płot był pomalowany najpiękniej, żeby nas zwolniono z podatku itd. To naprawdę normalne i ma się czego wstydzić.
Wybory są szansą jednak na to abyśmy wybrali spośród nas takich ludzi, którzy będą w tym egoizmie szukali kompromisów. Żeby na nasze sprawy umieli patrzeć nie przez pryzmat często sztywnych przepisów, ale też sercem i rozumem.
Można powiedzieć, że nie jest istotą to co każdy kandydat będzie nam obiecywał, lecz to jakim jest człowiekiem. Nie od święta, nie od sesji rady lecz na co dzień.
I druga sprawa: jest demokracja i ona daje nam wolność wyboru. To znaczy, że możemy pójść na wybory w naszej gminie albo zostać w domu. Ale co potem? Biadolić pod budką z piwem, że jest źle, że „urzędasy” nic nie robią tylko biorą pensję, że…?
Taka postawa eliminuje nas ze społeczności lokalnej, bo kiedy mieliśmy szansę oddać swój głos na konkretnego kandydata to schowaliśmy głowę w piasek. Tak jest najlepiej. No i wygodniej. Lenistwo wyborcze nie popłaca.
Warto o tym pamiętać.
Tadzio Różycki